środa, 27 kwietnia 2016

"Beztroskie jedzenie", czyli książka, której nie mogą czytać babcie.

Beztroskie jedzenie Brian Wansink"Beztroskie jedzenie" to książka której autorem nie jest specjalista w dziedzinie żywienia lecz psycholog, Brian Wansink, zajmujący się badaniem zwyczajów żywieniowych. Nie przedstawia on żadnych zaleceń dietetycznych, ale bardzo ciekawe fakty dotyczące jak różne czynniki, niezwiązane z odczuwanym głodem, wpływają na to kiedy, co i ile jemy. W swoich eksperymentach sprawdził na przykład, czy dolewając zupę do talerza od spodu przez ukrytą w stole rurkę sprawi, że ludzie zjedzą więcej oraz jak dużo nieświeżego acz darmowego popcornu zjadają ludzie w zależności od wielkości pudełka. Przygląda się także nawykom związanym z jedzeniem jakie ma każdy z nas i proponuje drobne zmiany nawyków które sprawią, że będziemy jedli mniej. 

Ponieważ jak dowodzą badania autora, ludzie nie są w stanie ocenić czy zjedli 10% mniej, czy więcej, niż wynosi ich zapotrzebowanie na kalorie, zmiana drobnych nawyków i przyzwyczajeń pozwala na lekką acz powolną utratę wagi. Różne triki z tej książki można wykorzystać także w celu mimowolnego jedzenia większej ilości zdrowych dań, a także w pływania na wybory innych osób pojawiających się w naszej kuchni czy przy stole. I tu robi się naprawdę niebezpiecznie. Moja mama sama napomknęła kiedyś, że jak podaje danie w jednej wielkiej misce to rodzina zjada go więcej, niż jak poda w mniejszych. Gdyby taka osoba myśląca tak jak ona ("im więcej zjedli, tym lepiej"), a prawdopodobnie jest to podejście dużej części mam i zdecydowanej większości babć opanowała wszelkie sposoby sprawiania, że mimowolnie zjemy więcej, prawdopodobnie żadna inna książka o zdrowym żywieniu nie mogłaby już cofnąć tragicznych skutków przekarmienia. 

"Beztroskie jedzenie" naprawdę dobrze się czyta i warto to zrobić. Sama przepłaciłam za tą książkę, kupując ją na portalu aukcyjnym za 45 zł (plus 5 zł za wysyłkę), choć cena okładkowa to 29,90zł, ale nakład już wyczerpany. Zanim ją kupiłam odwiedziłam stronę autora (w języku angielskim), http://mindlesseating.org/ , gdzie można znaleźć dużo ciekawych informacji (dowiedziałam się z niej np. że mężczyźni w ciężkich chwilach wolą zjeść danie typu makaron czy mięso, bo kojarzy im się ono z czyjąś troską, a kobiety wolą gotowe ciasteczka czy lody, bo nie trzeba ich gotować ani potem zmywać).

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Cały ten cukier - Damon Gameau, czyli jak słodkie jest życie:)

caly ten cukier damon gameauJak wskazuje tytuł, jest to książka o cukrze. W temat wprowadza młody i przystojny autor, który nie szczędzi nam swoich zdjęć, np. siebie pływającego w morzu cukierków (jak również bardzo ładnej grafiki). Damon opisuje przeprowadzony na sobie eksperyment, w którym zwiększył znacznie ilość spożywanego cukru i popsuł swoje świetne zdrowie, po czym odstawił cukier i wrócił do formy. Poza tym książka prezentuje kompletną informację o cukrze i różnych jego ukrytych formach. Czytało się naprawdę lekko i przyjemnie.

Czego się z niej dowiedziałam?
Chociaż od dawna interesuję się tematem i unikam produktów słodzonych, szczególnie dla mojego dziecka, które dopiero zaczyna jeść pokarmy stałe, nie zwróciłam wcześniej uwagi na to, że dodanie skoncentrowanego soku jabłkowego to sposób na dosłodzenie dania. I faktycznie, sprawdziłam słoiczki w mojej szafie. W słoiczku "marchewki z jabłkiem" znanego producenta, zawierającym 5% soku jabłkowego, cukru (według danych z tabelki na opakowaniu) jest około łyżeczki więcej, niż w samym przecierze jabłkowym tej samej firmy, a bez porównania więcej niż w słoiczku marchewki.

Obliczać ilość łyżeczek cukru w produkcie też nauczyłam się z tej książki. Jest to bardzo obrazowe, zdecydowanie bardziej niż sama liczba gramów cukru.

W końcu wiem też, czemu taki szkodliwy jest syrop glukozowo-fruktozowy.

Ale jest też minus. Autor swoją zdrową dietę opiera o tłuszcze, warzywa i białko, w tym tłuste mięsa i sera, co jest dyskusyjne. Poza tym przepisy, choć ciekawe, dość luźno powiązane z tematem książki. Zdarzają się też wpadki typu "placki z cukinii i ciecierzycy" w których składzie ani nawet w opisie przygotowania nie ma ciecierzycy.

W związku z tym nie mogę polecić jej mężowi, rodzicom ani innym osobom, które wykorzystają ją jako wsparcie dla codziennego jedzenia tłustych mięs, niekoniecznie przy tym rezygnując ze słodkiego deseru. Książkę polecam tylko osobom, które mają już trochę wiedzy i swojego zdania.

Tytuł oryginału: That sugar book. Przekład: Michał Goreń. Wydawnictwo VARSOVIA. Liczba stron: 233.




poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Post, który naprawdę działa, czyli "Przywracać zdrowie żywieniem" - książka dr Ewy Dąbrowskiej.

Właśnie publikuję post, którego tytuł zaczyna się od słowa "post".

Pani Dąbrowska opisuje w swojej książce swoją metodę leczenia dietą owocowo-warzywną i zdrowym żywieniem. Przytacza wiele przypadków ludzi, którzy wyzdrowieli z ciężkich chorób. Ale mnie do postu przekonała oczywiście chęć zgubienia nadwagi. Dieta polega na spożywaniu wyłącznie niskokalorycznych warzyw i wybranych owoców. W wyniku braku dopływu kalorii organizm ma spalać własne niepotrzebne złogi.

 Za pierwszym razem do diety przystąpiłam z 2 kg nadwagi i zgubiłam je w ciągu 10 dni (tyle udało mi się przetrwać). Choć w trakcie tego epizodu byłam naprawdę pod wrażeniem, że tak łatwo można schudnąć (uczucie głodu faktycznie zanika po kilku dniach), gdy planowałam post drugi raz (rok później, po ciąży - z 6 kg nadwagi), nie mogłam zasnąć wieczorem ze strachu przed dietą. Ale udało się. Po 15 dniach (z małymi oszustwami) znikło 4 kg. Teraz stosuję zdrowe żywienie według tej książki, jeszcze z pewnymi odstępstwami.

Zapłaciłam za tą książeczkę 7 zł w księgarni i było warto.
Bonus:
Jako młody katolik, a również przez większość dorosłego życia, myślałam że istota religijnego postu polega na tym, że tym, że zbieramy zasługi za wyrzeczenie, rezygnację, ewentualnie uwalniamy się od nałogów. Tymczasem po doświadczeniu tego postu widzę, że to sam post ma lecznicze, duchowe działanie. Choćby takie, że przestałam tyle myśleć o jedzeniu, a jak ktoś mi coś zje to już mnie to nie wyprowadza z równowagi (aż tak jak wcześniej). W trakcie postu nie miałam też zmian nastroju i poziomu energii które zwykle towarzyszą skokom i spadkom poziomu cukru we krwi. Warto tego doświadczyć.

piątek, 8 kwietnia 2016

Uwielbiam książki o jedzeniu!

Książki o jedzeniu. Nie zwykłe książki kucharskie, ale takie, które obiecują, że moje życie zmieni się na lepsze, odzyskam zdrowie, siły witalne, urodę (schudnę!), a do tego miłość i szczęście. 

Choć rozsądek mówił (głosem męża) że może wystarczyłoby wybrać jedną z nich i trzymać się jednego sposobu żywienia, postanowiłam czytać je wszystkie:) Każda nowa książka to nie tylko motywacja do zdrowszego życia i nowe cenne wskazówki. To po prostu miłe chwile spędzone z książką i kawką. 

Choć lubię zdrowe jedzenie i styl życia, moje prawdziwe hobby to nie gotowanie, bieganie czy hodowanie warzyw ale właśnie siedzenie w fotelu i wyobrażanie sobie, jak wspaniałe będzie moje życie gdy tylko skończę czytać nową książkę - i o książkach właśnie będzie ten blog. (Choć nie omieszkam czasem zamieścić najbardziej rewelacyjnych informacji, które zmieniły moje życie - kiedy już się to stanie!). 

Zapraszam do czytania, komentowania i proponowania książek, które zmieniają życie na zdrowsze, lub przynajmniej dają taką nadzieję:)